Ciekawa jestem, czy spotkam tu jakichś fanów starej, ale niesamowitej strategii fabularnej (!), której trzecia część wychodzi niebawem.

https://www.homeworlduniverse.com/homeworld-3-launch-timing/

Dla mnie pierwsza część (1999) to kawał dzieciństwa, standalone Homeworld Cataclysm (2000) to główna inspiracja do tego, żeby pisać fikcję, a część druga (2004) to miłość trudna, ale szczera. Na trzecią czekałam dwadzieścia lat. W tym czasie oryginalne studio Sierra zdążyło przestać istnieć, studio Barking Dog zabrało prawa do Cataclysmu, uniemożliwiając jego reedycję, a do dawnej ekipy pracującej nad grą zdążyli dołączyć ludzie, którzy się na niej wychowali. Po relatywnych sukcesach zremasterowanych edycji dwóch pierwszych części Homeworlda, nowej grze Deserts of Kharak i świetnie przyjętego Homeworld Mobile, doczekaliśmy się wreszcie pełnoprawnej trzeciej odsłony sagi.

Homeworld była pierwszą grą pokazującą ludziom prawdziwy potencjał rozgrywki 3D. Pokazała nam, jak może wyglądać nowoczesna strategia w otwartym kosmosie, gdzie nie ma pojęć takich jak “góra” i “dół”, a pole bitwy jest jak otwarta książka. Fani Star Treków czy Gwiezdnych Wojen mogli o czymś takim wcześniej tylko marzyć, a Homeworld dał im oprócz tego coś więcej: epicką i wzruszającą fabułę, podlewaną patosem chóralnej wersji Adagio na smyczki Samuela Barbera. To się albo kupiło z całym dobrodziejstwem inwentarza, albo pieprznęło tym w kąt i nie wracało do tego więcej.

Oczekiwań mam w sobie tyle co pogodnego cynizmu, czyli sporo. Wiem że twórcy zdecydowali się na wiele nowatorskich rozwiązań, zobaczymy więc czy nie potkną się o swoje nogi i czy nie zamęczą nimi graczy. Jak dotąd ich koncepcja, którą przedstawili w demie War Games wydaje mi się czytelna i jak na razie się w tym nie gubię, choć zdecydowanie różni się to od starych Homeworldów. Jednak wiadomo że najważniejsza znów będzie historia: to naprawdę jedyna strategia jaką znam, która jest tak mocno story-driven.

Świetną rzeczą jest jednak to, że autorzy naprawdę liczą się z opinią graczy i naprawdę starają się wypuścić jak najlepszy produkt końcowy. Było nie było, walczą nie tyle o uwagę tych starych dinozaurów wychowanych na serii, ale przede wszystkim o uwagę nowych odbiorców. HW3 powstała jako projekt crowdfundingowy na Figu, co zaowocowało świetnym kontaktem z twórcami. Przez większość procesu produkcji byli obecni na grupkach tematycznych poświęconych grze, wypuszczali różne teasery, testowali reakcje i zbierali feedback. Przesuwali datę premiery już co najmniej kilka razy, choć wyobrażam sobie że naciski ze strony wydawcy (Gearbox) musiały być spore. Tym większy szacunek za wytrwałą postawę i pokazanie wydawcy faka.

Ewidentnie temu też służyła premiera dema War Games, w którym były widoczne różne niedoróbki związane z systemem sterowania. Mam wręcz wrażenie, że autorzy wypuścili to demo specjalnie, wiedząc że feedback graczy zlinczuje pewne rozwiązania, co da z kolei samym twórcom czas na ich usprawnienie i da glejt w rozmowach z Gearboxem. Wydawca bowiem naciskał, by gra wyszła już w marcu, co prawdopodobnie skończyłoby się źle. Tymczasem twórcy uważnie wczytywali się we wszystko co pisano np. na fanowskim Discordzie i z pewnością zdążą naprawić niejedną rzecz.

Mam tylko nadzieję, że nie będzie falstartu, a potem szybkiego patchowania i gaszenia pożaru. To nie jest gra typu Cyberpunk, której fanatyczni gracze wybaczą wiele, tutaj odbywa się walka o potencjalnego nowego odbiorcę nie tylko samej serii, ale wymarłego gatunku jakim jest kosmiczna strategia w czasie rzeczywistym. Niezależnie od tego, czy HW3 będzie grą spełniającą oczekiwania czy nie, cholernie zależy mi, żeby dobrze się rozeszła, bo od tego zależy, czy dostaniemy takich rzeczy więcej. A ja KCEM.


Wisienka z gówna na szczycie tortu: HW3 będzie wyposażony w Denuvo. Gearbox nie tłumaczy się ze swojej decyzji ani z tego, dlaczego będzie chciał utrudnić życie nie tylko piratom, ale też jak najbardziej “legalnym” graczom (Denuvo jest znane z pożerania RAMu i nie tylko, potrafi powodować liczne problemy z działaniem gier i nadmiernie obciąża procesor). W dodatku to gra której budżet nie stał nawet obok budżetu gier AAA, co czyni decyzję tym bardziej niezrozumiałą. Ale gra jest na tyle mało popularna, że nawet zasięg oburzu był niewielki, więc cóż, Denuvo is here to stay.

A ja na razie pooglądam sobie ten cukierek przez szybę, bo i tak nie stać mnie na jedzenie, a co dopiero na gry. Jak coś to 250 zł w pre-orderze na Steam.