Serce bije, ale głowa przestała działać - mówi Sebastian Mikosz, prezes Poczty Polskiej, o sytuacji państwowego giganta. Dodaje, że spółka “jest w stanie śmierci klinicznej” i “trzeba ją wymyślić na nowo”.

W wywiadzie udzielonym Polskiej Agencji Prasowej Sebastian Mikosz stwierdza, że “przez ostatnie 8 lat firma została doprowadzona do praktycznego wyjścia z rynku”. - Mam o to gigantyczny żal. Poczta Polska jest nie tylko spółką Skarbu Państwa, ale też firmą pełniącą funkcję państwotwórczą - dodaje.

Ocenia, że “Poczta Polska jest w stanie śmierci klinicznej. Serce bije, ale głowa przestała działać”. - Śmierć kliniczna Poczty polega na tym, że mamy same długi - wyjaśnia Mikosz. I nie chodzi wyłącznie o długi w wymiarze finansowym.

Sebastian Mikosz, w przeszłości dwukrotnie prezes Polskich Linii Lotniczych LOT, w lutym został oddelegowany do pełnienia obowiązków prezesa Poczty Polskiej, a w marcu wygrał konkurs na to stanowisko. Zasłynął z restrukturyzacji narodowego przewoźnika. Podobne zadanie czeka go w Poczcie Polskiej.

Cztery długi Poczty Polskiej

Według Mikosza Poczta Polska ma “dług kurierski”, co objawia się tym, że jest siódmym graczem na najbardziej atrakcyjnym i najszybciej rosnącym rynku usług logistycznych, ściśle związanym z e-commerce. - I o naszą ekspansję na tym rynku będzie bardzo trudno, dlatego, że wiąże się to z koniecznością dokonania gigantycznych inwestycji i całkowitej transformacji - z firmy stawiającej prawie wyłącznie na logistykę listów, na firmę kurierską - tłumaczy nowy prezes.

Długi dług, oceniony przez Mikosza jako najgroźniejszy, to dług technologiczny. - Jesteśmy takim skansenem informatycznym, firmą, która funkcjonuje chyba w oparciu o najstarsze dostępne systemy. Szacujemy, że w tej chwili wyjście z długu technologicznego, to jest koszt rzędu pół miliarda złotych. Musimy kupić co najmniej 23 tys. komputerów, zainstalować zupełnie nowe serwery, nowe oprogramowanie. Operujemy na systemach, które mają nawet 20 lat. Musimy unowocześnić system okienkowy oraz ten odpowiedzialny za zarządzanie logistyką - stwierdza.

I to właśnie konsekwencją długu technologicznego ma być dług finansowy Poczty Polskiej. - To niedostosowanie przedsiębiorstwa do realiów i potrzeb rynkowych. Od lat stale spadają wolumeny obsługiwanych przez Pocztę listów, z kolei rosną koszty pracy i surowców - diagnozuje Mikosz.

Strata brutto Grupy Poczta Polska to prawie 468 mln zł. Sama Poczta Polska jest 745 mln zł na minusie, jednak jej wynik poprawia Bank Pocztowy.

Dodatkowo jesteśmy firmą, w której wszystko jest powolne, długie, skomplikowane. Zbudowaliśmy imponującą biurokrację wewnętrzną, której utrzymanie wymusza gigantyczne zatrudnienie. Śmiem twierdzić, że dzisiaj obsługą aparatu biurokratycznego zajmuje się więcej ludzi, niż tych, którzy realnie mają styczność z klientami - stwierdza prezes.

Jego zdaniem Poczta Polska cierpi także na dług intelektualny. - On jest dla mnie szczególnie bolesny, gdyż wiąże się z koniecznością uświadamiania Pocztowcom, że zmiany w naszej firmie są nieuniknione, jeżeli Poczta ma przetrwać. To wygląda trochę tak, jakby nikt nie zauważył, że rynek nam ucieka, rozwiązania w zakresie korespondencji cyfrowej zdominują komunikację prywatną i oficjalną już w najbliższych latach, wypierając tradycyjne listy - podsumowuje Mikosz. 97 związków zawodowych w Poczcie Polskiej. “Robią to, co zawsze”

Wylicza, że w Poczcie Polskiej działa 97 związków zawodowych, z czego dwa są reprezentatywne i “to z nimi rozmawiamy”. Powołano zespół ds. negocjacji zmian w Zakładowym Układzie Zbiorowym Pracy. Stwierdza, że konstruktywny dialog “jest niezwykle trudny”, a żądania ograniczają się do postulatów na tle płacowym i kadrowym.

  • Uważam, że taka liczba organizacji związkowych wynika, przede wszystkim, z chęci utrzymania tzw. ochrony związkowej przez szerokie grupy osób - dodaje. Taką ochroną objętych może być około 700 pracowników. Koszty funkcjonowania organizacji związkowych dla Poczty szacowane są na około 10 mln zł.

  • Związki robią to, co zawsze, czyli skupiają się na wymuszaniu podwyżek płac. W moich rozmowach z liderami związkowymi nie słyszałem natomiast postulatów, które wiązałyby się z intensyfikacją prac nad nowymi systemami informatycznymi czy większych inwestycji w tym obszarze, co przecież usprawniłoby pracę pracowników. Co zrobiły związki, kiedy Orlen, który też jest spółką Skarbu Państwa, zagarnął rynek automatów paczkowych? Dlaczego nie reagowały 2-3 lata temu? - pyta Mikosz.

Dodaje, że w Poczcie “spotkał się z sytuacją, której nie ogarniała jego biznesowa wyobraźnia”. - Związkowcami jest również wielu menadżerów. I tak na jednym spotkaniu jedna i ta sama osoba pełni funkcję dyrektora zarządzającego danym obszarem, a na innym – działacza związkowego - dodaje. Zobacz także: Krytyczna sytuacja Poczty Polskiej. Przerwą pracę Nie będzie likwidacji placówek Poczty Polskiej. Zredukują zatrudnienie

Jaką receptę ma dla Poczty Polskiej jej nowy prezes? - Pocztę Polską trzeba wymyślić na nowo. Nie jesteśmy już monopolistą i mam wrażenie, że jest to pierwsza rzecz, którą trzeba wszystkim uświadomić. Do tego tradycyjne usługi Poczty po prostu gasną. Doręczanie listów gaśnie i ten trend będzie jedynie przybierał na sile - stwierdza.

Wylicza, że rynek listów spada o około 10 proc. rocznie w Europie. Popyt na usługi doręczeń ma spaść także wraz z wejściem usługi e-Doręczeń. - Na pewno nie zrezygnujemy z rynku kurierskiego i póki to możliwe, będziemy dostarczali listy - zapowiada Mikosz.

Chce rozwijać także usługi finansowe w oparciu o siatkę placówek Poczty Polskiej, zwłaszcza w miastach do 50 tys. mieszkańców. Podkreśla, że listonosze to najcenniejsze aktywo Poczty Polskiej.

Przecież nasi listonosze co miesiąc roznoszą w gotówce 5 miliardów złotych rent i emerytur. I to jest nasz ogromny kapitał, dzięki któremu chcemy zbudować nową Pocztę. Na pewno nie chcemy likwidować placówek pocztowych, ale musimy je unowocześnić - mówi Mikosz. 

Mikosz zaznacza, że zarobki w Poczcie Polskiej “nie są czymś, czym może się dzisiaj pochwalić”. Mówi o sytuacjach, w których pracownicy eksploatacyjni zarabiają nawet tyle, co ich przełożeni. Uważa, że mimo dodatków, takich jak stażowe, “trzynastki”, wynagrodzenie zasadnicze jest niewysokie.

  • Bierze się to z gigantycznego przerostu zatrudnienia. Dlatego zaproponowałem związkowcom redukcję etatów i podwyższenie wynagrodzeń, co zostało z miejsca odrzucone - dodaje. Jego zdaniem “trzeba będzie zredukować zatrudnienie, renegocjować układ zbiorowy pracy i wdrożyć plan transformacji”.

Poczta Polska to spółka Skarbu Państwa i największy operator pocztowy na rynku krajowym. Zatrudnia ok. 62-63 tys. pracowników, a jej sieć obejmuje 7,6 tys. placówek, filii i agencji pocztowych w całej Polsce.